• Proza

        • Zauzanna Jagodzińska

          "Nowy gość"

           

           

                Parę miesięcy później po ostatnich wydarzeniach Net miał urodziny. W związku z tym dostał od rodziców, Niki i Felixa prezent.

                 Net bardzo chciał  dowiedzieć sie co to za prezent, jednak nikt mu nie chciał powiedzieć co się w tym prezencie znajduję. Przyszedł ten dzień tak długo oczekiwany przez Neta. W końcu chłopak mógł sie dowiedziec o prezencie, a mianowice był to malutki piesek Net sie bardzo ucieszył. Długo myśleli nad imieniem i wtedy Net powiedział:

          - A może Bombel ?

          - Nie to chyba nie  jest najlepsze imię dla malutkiego pieska, a może Brutus ? - powiedziała Nika.

          - Tak to jest to – powiedzieli Net i Felix.

          Wszyscy się bardzo ucieszyli. Net zapytał mamy:

          - Mamo mogę iść z moim nowym pieskem i z moimi przyjaciółmi na spacer ?

          - Tak oczywiście, ale nie macie żadnej smyczy, ani nic innego dla tego pieska – powiedziała mama.

          - A może pojedziemy do sklepu ? - zapytał Net mamy.

          - Dobrze – odpowiedziała mama.

          I wszyscy pojechali do sklepu. Weszli do środka i na wejściu Net zobaczył śliczną niebieską smycz. Kupili niebieską smycz, dwie miseczki jedną do jedzenia, a druga do picia i zieloną obrożę. Gdy przyjechali do domu to Felix, Net, Nika i Brutus poszli na spacer. Najpierw poszli do parku, a potem do pracy taty, lecz nie można było tam wchodzić z pieskiem, więc musieli zostawić go przed budynkiem. Cała trójka weszła do środka, gdy po chwili wyszli z budynku to pieska już nie było. Gdy Net to zobazcył to zrobiło mu się przykro. Przez wiele godzin szukali go, jednak bezskutecznie. Po paru godzinach okazało się, że piesek nie był, aż tak daleko i wrócił. Gdy cała trójka zobaczyła go w drzwiach to pędem podbiegli to drzwi i Net powiedział, że nie opuści go już nigdy. Na to Felix powiedział:

          - A może pojedziemy przedstawić naszego nowego pieska Marysi ?

          - To świetna propozycja pojedźmy tam – powiedzieli Net i Nika.

          Piętnaście minut później cała trójka wraz z pieskiem Brutusem dotarli do Marysi. Zapukali do drzwi i po chwili koleżanka trójki przyjaciół otwarła im drzwi. Marysia, gdy zobaczyła pieska to, aż zaniemówiła i dopiero po paru minutach powiedziała wejdźcie do środka. I zapytała:

          - Napijecie się czegoś ?

          - Nie dziękujemy, przyjechaliśmy aby ci pokazać nowego pieska Neta – powiedział Felix.

          - A wiecie, że tak się składa, że ja też dzisiaj dostałam nowego pieska – powiedziała Marysia.

          Cała czwórka przez chwilę bawiła się z Brutusem, a potem Marysia przyprowadziła swojego pieska i okazało się, że to takie same rasy psów,a mianowiecie Lablador. Net i Marysia bardzo sie zdziwili, że dostali takie same rasy psów. Nagle pieski się zaprzyjaźniły, a Net zapytał Marysię:

          - A jak ma twój piesek na imię, bo mój ma na imię Brutus ?

          - A moja ma na imię Kropeczka – odpowiedziała Marysia.

          - Bardzo ładne imię dla małego pieska – odpowiedział Net.

          Pieski bardzo długo się bawiły, aż w końcu Felix powiedział, że już chyba musimy iść do domu, bo nasi rodzice się będą o nas niepokoić. Dobrze powiedział Net, wyszli na dwór i wyruszyli w stronę domu. Felix, Net, Nika oraz piesek Brutus doszli już do domu.

               Net wieczorem opowiedział o wszystkich wydarzeniach mamie i tacie, a oni byli bardzo zdziwieni i powiedzieli Net idź już spać, bo napewno jestes bardzo zmęczony po całym dzisiejszym dniu.

          - Dobranoc mamo i tato – powiedział zmęczony Net.

          - Dobranoc  Net – odpowiedzieli rodzice.

           

           

          Weronika Dudziak

          ,,Nowa uczennica i młodzieżowy problem''

             Następngo dnia, nasza trójka przyjaciół szła w stronę swojego gimnazjum. Po dłuższej chwili Felix, Net i Nika doszli, do swojego miejsca nauczania i zauważyli kogoś zupełnie im nieznanego. Osoba ta, rozmawiała z dyrektorem. Nagle bohaterowie usłyszeli wołanie.

                          - Nika! Net! Felix! Podejdźcie tutaj, proszę! - zawołał dyrektor.

          Uczniowie podeszli.

                          - O co chodzi? - zapytał Net, nawet nie spoglądając na mężczyznę, gdyż jego wzrok był utkwiony w komputer.

                          - Oprowadzicie ją? Jest nowa, totalnie nie zna tego miejsca... - dyrektor wskazał na szarooką dziewczynę stojącą obok.

                          - Jasne! - uśmiechnęła się przyjaźnie Nika. Mężczyzna przytaknął i odszedł, w stronę gabinetu.

             Po paru minutach oprowadzania, Felix spytał brązowowłosą.

                          - A więc... Jesteś tu nowa? Skąd pochodzisz? Jak masz na imię? Czym się interesujesz? - zaciekawiony nastolatek zaczął zalewać dziewczynę pytaniami.

                          - Felix! Siedź cicho! Zabiejsz ją tymi pytaniami! - wtrącił się Net.

                          - Dobra...

          Nowa uczennica milczała lecz Nika mruknęła.

          - Nie przejmuj się nim, on taki zawsze. Więc jak masz na imię?            

          - Itsuko... - mruknęła cicho brunetka.

                          - Miło poznać – uśmiechnęła się rudowłosa – Ja jestem Nika, ten co cię zalewał pytaniami to Felix, a ten który siedzi cały czas  komputerze to Net.

                          - Mi również miło... - na twarzy brunetki pojawił się mały uśmiech.

          Nika z Itsuko zaczęły iść w stronę sali, gdzie odbyway się lekcje. Nagle Felix podszedł bliżej swojej przyjaciółki – Niki.

                          - Nika? Możemy pogadać...? - spytał niepewnie chłopak.

                          - No jasne! - odpowiedziała i uśmiechnęła się ciepło Nika.

          Blondyn odszedł z rudowłosą, w miejsce gdzue zwykle nie ma zbytnio uczniów i powiedział.

                          - Nika... Bo jest sprawa...

                          - Hm? Jaka? - spytała uczennica.

                          - Bo ja... Ja się w tobie... Zakochałem... - chłopak spalił tak zwanego buraka. Rudowłosa również się zarumieniła i z uśmiechem go przytuliła.

                          - Ty też mi się podobasz... - mruknęła cicho nastolatka.

          Chłopak się uśmiechnął i ucałował głowę dziewczyny.

             Następnego dnia Nika wchodząc do szkoły, z Itsuko, zauważa Aurelię zarywającą do Felixa, który nie zwraca na to zbytnio uwagii.  Lecz nagle uczennica go pocałowała. Nika, widząc tą sytuację pobiegła w stronę toalety, ze łzami w oczach. Itsuko widząc smutek przyjaciółki pobiegła za nią.
                          - Nika! - powiedziałą brunetka, wbiegając do toalety szkolnej. Zauważyła swoją przyjaciółkę siedzącą przy ścianie i płaczącą.
                          - Zostaw mnie... - mruknęła cicho Nika, przez łzy spływające jej, po policzkach.
                          - Nie zostawię cię samej... - brązowowłosa usiadła obok przyjaciółki, wytarła łzy i przytuliła rudowłosą. - Będzie dobrze...

           

          Klaudia Stróżyńska

          ,,W domu Klaudii i gadający królik”

          Pogoda trochę odpuściła i dzieci mogły pojechać pociągiem do domu Klaudii. Dzieci wsiadły do pociągu i ze sobą rozmawiały.

          - Klaudia powiedz mi ty w mieszkasz  bloku ? - Zapytał Net

          - Nie, mieszkam w domu jednorodzinnym. - Odpowiedziała Klaudia

          - A masz jakieś zwierze ? - Zapytał Felix

          - Tak mam królika wabi się Rokitka. - Odpowiedziała Klaudia

          - Fajnie – Odpowiedział Net

                 Klaudia to była 11 letnia dziewczyna. Miała ona proste i ciemne włosy do ramion. Jest zawsze uśmiechnięta i wrażliwa.

          W tym czasie zza głośników wyłonił się głos konduktora ,,Uwaga stacja Kościan za 5 min! ”. W tym czasie Klaudia powiedziała :

          - Chodźmy już do drzwi!

          - Ok – powiedzieli wszyscy równocześnie.

          Gdy dzieci były pod drzwiami pociąg się zatrzymał i dzieci wysiadły na stację .

          - Klaudia, a jak my dojedziemy do twojego domu? - Zapytała się Nika

          - Weźmiemy taksówkę, a co ? - Odpowiedziała Klaudia

          - A nic nic - Szybko odpowiedziała Nika

          Dzieci były już pod domem Klaudii w ciągu 15 minut.

          - Zapraszam was do środka ! - odpowiedziała Klaudia

          Dzieci powiedziały równocześnie WOW ! . Bo dom Klaudii był piękny . Wnętrze było całe w bieli i czerni. W salonie był ogromny balkon z którego wyłaniał się piękny widok na Kościan.

          - Chodzcie do mojego pokoju ! - Powiedziała Klaudia

          Pokój Klaudii bardziej przypominał sale taneczną z lustrami niż zwykły pokój .

          - Chcecie coś do picia ? - Zapytała się Klaudia

          - Może być Herbata ? - Zapytała Nika

          - Poproszę wodę – Powiedział Net

          - A czy mogę prosić też o herbatę ? - Zapytał Felix

          Wszystko może być, zaraz przyjdę…

          Dzieci poznały w tym czasie Rokitkę i powiedziała dzieciom, że ich polubiła, i że żeby dzieci głaskały ją po brzuszku :-)

          I tak dzieciom zleciał tydzień i spędziły go w przyjemnych nastrojach .

          Dzieciom było żal wyjeżdżać z tego miejsca, ale niestety musiały wracać do Warszawy.

           

                   Gdy dzieci wracały do domu jednak tym razem już bez Klaudii . Dzieci powiedziały, że chciałyby mieć królika takiego jak  Rokitka.

           

           

                                                     Koniec!

           

           

          Kacper Kucharski

          Kosmiczne urodziny

          Dzień 22 października,  czyli dzień urodzin Felixa zapowiadał się jak każdy inny. Za oknem wstał mglisty i deszczowy poranek. Niestety trzeba było wstać i pójść do szkoły. Następnie dodatkowe zajęcia i trudne obowiązki, czyli odrabianie lekcji. Dzień jak co dzień. Felix wstał i pomyślał, że na pewno nic ekscytującego się nie wydarzy. Udał się do szkoły:

          - Cześć Net, cześć Nika! Jak tam wykuci na matme?

          - Hej! wiadomo,że tak.  - odpowiedziała Nika.

          Po lekcjach przyjaciele umówili się, że spędzą wspólny wieczór. Rodzice Felixa wraz z Net i Niką zaplanowali dla syna urodzinową niespodziankę. Miało to być przyjęcie w bardzo wyjątkowym miejscu i małym gronie znajomych. Gdy zbliżała się godzina 18.00 pierwszy do Felixa zadzwonił Net z informacją, że nie może przyjść dziś do niego. Chwilę później chłopak usłyszał dzwięk telefonu, odebrał:

          - Cześć Nika, idziesz?

          - Niestety bardzo Cię przepraszam, ale nie przyjdę, gdyż strasznie boli mnie głowa.

          - Rozumiem Nika, odpoczwywaj.

          Zmartwiony Felix uświadomił sobie, że te urodziny spędzi samotnie. Było mu bardzo przykro. Do jego pokoju nagle zapukał tata:

          - Felix może pojechałbyś ze mną do pracy, do Instytutu Badań Nadzwyczajnych?

          - Super tato pewnie, że pojadę! - ucieszył się chłopiec.

          Felix i jego tata szli lekko podświetlonym korytarzem. Chłopiec zatrzymał się pod wielkimi drzwiami, które automatycznie zaczęły się otwierać. W głębi dostrzegł ogromną kulę przypominającą gigantyczny globus. Tata Felixa zauważył jego zainteresownie i uśmiechnął się.

          - Co to ? zapytał Felix.

          - To Mars - odpowiedział tata.

          - Mars? zdziwił się chłopiec.

          Nagle rozległ się dźwięk i kula zaczęła się otwierać. Razem weszli do środka.

          - Niespodzianka!!! krzyknęli przyjaciele.

          - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!  - powiedziała Nika.

          - Kosmicznych urodzin na planecie Mars - dodał Net.

          Felixa zamurowało. Takich urodzin się nie spodziewał.

          - Dziękuję Wam bardzo. Zrobiliście mi ogromną niespodzienkę. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Mam najwspanialszych rodziców i przyjaciół.

           

           

          Olaf Rydzewski

          Tajemniczy Smakosz

           

             W pewien słoneczny czwartkowy poranek w cukierni Słodki Eklerek przy kościańskim deptaku rozległ się krzyk pani Jadzi, pulchnej ekspedientki.

          -O nie! Nie wierzę, że to znowu się wydarzyło! Zostaliśmy obrabowani.- wyła rozpaczliwie

          -Co się stało Jadziu kochana? - zapytał zdenerwowany właściciel Piotrek Ptyś.

          -Kolejny raz ktoś ukradł nasze ciastka. I to same najlepsze. W zeszłą środę zginęła "owalna gruszka", w ubiegłym miesiącu rumiana szarlotka, a dziś pachnący sernik!- wyjaśniła przejęta sytuacją sprzedawczyni.

          -To na pewno Tajemniczy Smakosz kradnie nasze smakołyki. Z pewnością wkłada je do specjalnego piekarnika kopiującego recepturę i piecze w masowej ilości. Jesteśmy zgubieni! – lamentował właściciel. Muszę więc zatrudnić detektywa.

             Pan Ptyś znalazł na  portalu wyniuchaj.pl numer do prywatnego detektywa Ernesta Szukalskiego. Był to trochę ekscentryczny gość  o okrągłych kształtach i twardym charakterze. Miał ogromną ilość lajków na swoim detektywistycznym  profilu dlatego Piotr Ptyś zdecydował się go wybrać. Szukalski po namyśle zgodził się podjąć śledztwo.

            W środy ruch przy cukierni był największy gdyż deptak zapełniał się magikami, tancerzami i artystami tworzącymi obrazy ,ogromne mydlane bański i magiczne przedstawienia. Detektyw Ernest podejrzewał właśnie któregoś z tych sztukmistrzów dlatego zamontował kamerę skierowaną na wejście do sklepu. Niestety, ciastka ginęły nadal a  na nagraniach, drzwi do lokalu w ogóle się nie otwierały. Złodziej musiał więc wchodzić inaczej. Aby nie narażać właściciela cukierni na dalsze straty i odstraszyć amatora wypieków, Szukalski skopiował ciasta na drukarce 3D. Udało mu się uzyskać słodkości wyglądające jak prawdziwe. Pozostawało tylko czekać, aż złodziej się na to nabierze. 

             W kolejnym tygodniu plastikowe ciasta padły łupem złodzieja. Jakież było zdziwienie detektywa, pana Ptysia i pulchnej Jadzi kiedy na lokalnym portalu przeczytali artykuł o parkowych wiewiórkach. Zatruły się one kawałkami plastiku i lokalne władze wprowadziły surowe grzywny za dokarmianie tych zwierząt.

           

           

          Tajemnica głębin

             Janusz z zawodu był sprzedawcą i pracował w sklepie. Fascynował się zbieraniem znaczków i czytaniem  gazet bez ich kupowania. Dzięki temu, że dużo czasu spędzał na stoisku z prasą, mógł przejrzeć wszystkie interesujące go tytuły. Najczęściej zgłębiał „Zaginiony skarb” oraz „ Tajemnice sprzed wieków”.

             Pewnego dnia natrafił w  gazecie na artykuł, w którym  napisano, że w jeziorze Gopło znajduje się skrzynia ze złotą szczęką Króla Ludwika. Janusz od razu postanowił, że wyruszy na poszukiwanie cennego trofeum. Najpierw musiał jednak zdobyć podstawowe informacje o położeniu skarbu. W tym celu udał się do miejscowego historyka.  Kacper, bo tak nazywał się ów historyk, poradził mu, aby szukał skrzyni jak najdalej od brzegu, ponieważ cenne rzeczy zwykle wrzucano do wody z drewnianych łodzi. Dość długo rozmawiali na ten temat i entuzjazm Janusza udzielił się Kacprowi. Zaprosił go więc do piwnicy swojego domu, a tam zdjął narzutę z czegoś, co przypominało wielki wiatrak. Połączył trochę kabli i nagle wiatrak zaczął wiać z ogromną siłą, a w ścianie pojawił się wielki otwór

           -Co to u licha?- zapytał zdumiony Janusz.

          -Wehikuł czasu. Mam nadzieję, że jeszcze jest sprawny. – odpowiedział Kacper.

          -Ty to zbudowałeś?- kontynuował zaciekawiony Janusz

          -Nie, mój pradziadek.  Zajmował się konstruowaniem wynalazków.

          -Serio? A jak dostaniemy się z powrotem do naszych czasów? -niepokoił się Janusz

          -Nie martw się. Panuję nad wszystkim. – uspokoił go Kacper

             Historyk powiedział, że opowie mu  wszystko, jak już dotrą na miejsce. W mgnieniu oka znaleźli się w czarnym tunelu czasu. Janusz nie wiedział, co się dzieje, ale stwierdził, że jest zbyt mądry, aby zgubić drogę niczym blondynka spadająca z dachu. Nagle stało się bardzo jasno i obaj poczuli grunt pod nogami. Janusz z niedowierzaniem odkrył, że znaleźli się w przeszłości i to tuż nad brzegiem jeziora. Zza drzew wynurzył się giermek króla niosący ogromny drewniany kufer ze złotymi okuciami.

          -To zapewne skrzynia ze szczęką - pomyślał Janusz. 

             Nakłonił historyka, aby iść za tajemniczą osobą .Tak też zrobili. Po długiej wędrówce za  posłańcem przybysze z przyszłości zobaczyli, że wsiada on do łódki i płynie na środek jeziora. Tam  upuszcza skrzynię do wody.

          -Jesteś genialny – wykrzyknął Janusz. Dokładnie wiemy, gdzie szukać!

             Postanowili uciekać, bo wiedzieli, że zaraz tajemniczy posłaniec rozpocznie drogę powrotną. Znowu otworzył się pod nimi tunel, do którego wpadli z wielkim pędem. Po chwili znaleźli się w piwnicy  historyka. Następnego dnia udali się na środek jeziora, aby tam wyłowić skarb. Udało się! Czuli ogromną dumę. Oddali znalezisko do muzeum, gdzie można je podziwiać do dziś.

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi im. Feliksa Stamma w Kościanie
      • (065) 512 12 34 (065) 511 73 41
      • Kościan, ul. Wyzwolenia 24 Poland
      • https://uonetplus.vulcan.net.pl/koscian/?logout=true
      • /ZS3/SkrytkaESP
    • Logowanie